piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 9

Życzę miłego czytania ^^
Ps. Ci, którzy zadają innym cierpienia, przeważnie są tchórzami. Znają potęgę strachu, bo sami jej nie raz doświadczyli.




    Chłopiec siedział w kącie cicho łkając. Nie powinien był. Powinien to przewidzieć, to wszystko jego wina. Przecież jego matka nie była niczemu winna to jemu powinno się oberwać... Chłopczyk zacisną piąstki. On.. on p-powie ojcu co o nim myśli p-powie mu.. jednak gdy próbował wstać nóżki się pod nim ugięły a on upadł starając się to robić jak najciszej.Nie chciał niepotrzebnie denerwować ojca.. podniósł się na łokciach i cicho oparł o ścianę. Usłyszał cichy krzyk matki:
   - Zostaw go! Błagam, zajmij się mną zamiast nim, on nic nie zrobił.. - jednak najwidoczniej ojciec nic sobie z tego nie robił, ponieważ chłopczyk słyszał wyraźnie głośnie stąpanie bo brudnej, starej podłodze. Jeszcze bardziej przylgną ciałem do przegniłej ściany. Zamkną oczy i chwilę później dało się słyszeć skrzypienie drzwi. Kroki były coraz bliżej.
     Słyszał nadal, cichnące krzyki matki, podczas gdy on siedząc przyjmował cios za ciosem. Ojciec miał w zwyczaju za każdym razem brać to co było pod ręką a tym razem trafił się kabel od żelazka którym matka jeszcze godzinę temu prasowała świeżo wyprany garnitur ojca. Dzielnie znosił każde uderzenie, jednak nie udało mu się opanować krzyku gdy poczuł na swoim ramieniu żar gasnącego niedopałka po papierosie. Oczywiście został za to odpowiednio ukarany, kilkoma szczególnie mocnymi uderzeniami i szyderczym śmiechem ojca. Po paru minutach mężczyźnie wyraźnie znudziło się zajęcie, więc rzucił tylko jeszcze kilka obrzydliwych wyzwisk, kopną syna w twarz i skierował swoje kroki ku drzwiom.
      Gdy tylko się za nim zamknęły z piersi chłopca wyrwał się szloch. Załkał, nie roniąc przy tym ani jednej łzy. Wiedział że ojca już nie ma w domu. Zawsze wychodził. Odczekał jednak dla pewności jeszcze minutę po czym wstał, cały drżąc i poszedł chwiejnym krokiem do matki, boleśnie czując każdy ruch mięśniem.
      Leżała skulona w kącie, twarzą do ściany. Widział jak jej drobna pierś unosi się i opada jednak wiedział że ona również nie płacze. Znosiła o wiele więcej niż on. Przysiadł tuż obok niej starając się wybrać najmiększy kawałek podłogi i objął ją swoim małym ramieniem, starając się dodać jej trochę otuchy...
    - On-n.. on się zmieni zob-baczysz - wyszeptała kierując ku niemu swoją twarz, a on nie mógł się powstrzymać od cichego okrzyku przerażenia. Cała była w sińcach wielkości piłek golfowych jednak nie były one tym co tak go przeraziło. Przez całą jej długość biegła długa, głęboka szrama, i już wiedział że na zawsze pozostanie jej po niej ślad. Zauważając jego przerażenie mruknęła - Co? och to nic takiego... - jednak widział w jej oczach że to tylko puste słowa i nie wiadomo dlaczego zalała go fala gniewu. Dlaczego ona ciągle traktuję go jak dziecko? Przecież już tyle przeżył, tyle widziały jego zadziwiająco czarne oczy, że chyba oczywistym było to że dorósł szybciej... Posłał jeszcze jedno spojrzenie swojej matce, myśląc o tym czy w jakikolwiek sposób mógłby sprawić aby ta rana zniknęła i zamierzał już wstać gdy zauważył jak obficie krwawiąca szrama zaczyna się goić tak szybko  że po chwili nie było już po niej żadnego śladu. Jego źrenice rozszerzyły się w niemym wyrazie zaskoczenia.

♦◊●◊♦
       
    Obudził się z potem perlącym się na całym ciele. Był zły na siebie za swój przyśpieszony oddech i drżące dłonie. Postanowił przecież być silny i żadne niewiadomo jakie wspomnienie nie da rady złamać jego masek.

♦◊●◊♦

   Kolejne zebranie. Kolejna zarwana noc. Wróciła do zamku wyczerpana koło trzeciej nad ranem, po raz tysięczny dziękując nic nie podejrzewającemu Dumbledore'owi za stanowisko Prefekt Naczelnej. Dało jej to oddzielny pokój, oazę spokoju, z dala od gwaru wierzy Gryffindor'u. Jedyną wadą było troje współlokatorów którzy dzielili z nią "mini Pokój Wspólny". Na szczęście nie byli oni zbyt wścibscy, poza tym każdy z nich miał na głowie masę obowiązków które jednak dla niej były banalnie proste, w porównaniu z zadaniem które przed sobą postawiła. Teraz jednak nie chciała o tym myśleć i spokojnym krokiem udała się do swojego pokoju, gdzie zaczęła łatać swoje rany. Złamany obojczyk kilka drobnych rozcięć i cała masa siniaków zdobiło jej ciało po dzisiejszym zebraniu. Na złamanie i rany znała kilka prostych zaklęć jednak na siniaki żadnego nigdy nie znalazła, za nie posiadała ani dyptamu ani żadnej innej przydatnej maści po której by zniknęły. Tak więc skwitowała je tylko bezradnym westchnieniem i udałą się pod zimny prysznic, który stał się jej dziwnym rytuałem po każdym z jej nocnych wypadów.
    Czysta i w miarę możliwości wyleczona, postanowiła się napić trochę Ognistej Whisky, tak wiec szybko wrzuciła na siebie piżamę, oraz szlafrok i skierowała się w kierunku Pokoju Wspólnego.
    podeszła do szafki, wyjęła szklaną butelkę i napełniwszy szklankę do pełna rozsiadła się wygonie na kanapie z tomikiem mugolskiej poezji.
  - Merlinie, Granger, nie możliwe! - zaskoczona lekko podskoczyła na dźwięk dobrze znanego jej głosu, co jak później spostrzegła skomentował kpiącym uśmieszkiem z którym chyba nigdy się nie rozstawał, przynajmniej w jej obecności.
  - Co takiego? - warknęła - Malfoy? - dodała widząc że jakoś nie śpieszy mu się z odpowiedzią.
  - Nie spodziewałbym się, że ktoś twojego pokroju może pić - rzucił i jeszcze bardziej poszerzył swój uśmiech. Jedyną jej reakcją było wzruszenie ramion, co najwidoczniej go zaskoczyło sądząc po lekkim rozszerzeniu źrenic. Nie była w nastroju do przepychanek, zwłaszcza z kimś takim jak Malfoy.- Nic nie powiesz? - dodał tonem wyraźnie zirytowanym - Granger co się z Tobą dzieje? Znalazłaś sobie jakiegoś szlamowatego kochanka z którym się włóczysz po nocy co? A może to Weasley? - drążył na pozór spokojnie, lecz gdy spojrzała na niego z jawnym rozbawieniem, dając mu do zrozumienia że nie zamierza odpowiadać, widocznie ni wytrzymał- odpowiadaj do cholery!- krzykną
  - Oj Malfoy, Malfoy.. czyżbyś zapomniał że jestem najlepsza zaraz po Harry'm z obrony przed czarna magia? Zastanów się.. chyba nie chciał byś mi podpaść co? Bo sądząc po tobie to ktoś twojego pokroju może jedyne co, to zlizywać brud z moich butów - taka odpowiedz wyraźnie go zaniepokoiła.

 ♦◊●◊♦
 
     To nie była ta sama Granger co jeszcze przed rokiem. Tamta nigdy nie posunęła by się do jawnych gróźb, a ta się najwyraźniej świetnie bawiła, patrząc na niego drwiąco i przerzucając rożdżkę z jednej dłoni do drugiej. Ona także wyciągną różdżkę jednak zanim zdążył cokolwiek zrobić został przyparty do ściany obitej szorstką tapetą z łączącymi się motywami każdego z domów i poczuł chłód, wbijającej mu się w pierś różdżki. Trzymała ja pewnie, po czym szepnęła coś tak cicho że nie mógł dosłyszeć. Zgiął się w pół a dziewczyna szybko zabrała różdżkę. przez jego ciało przetoczyła się dziwna fala chłodu po czym była już tylko ciemność.


♦◊●◊♦


   Zaniosła go szybko do jego pokoju przykryła kołdrą zgasiła różdżką światło rzuciła na niego ostatnie pełne obrzydzenia spojrzenie i wyszła wiedząc ze gdy jutro się obudzi nie będzie nic pamiętać.


♦◊●◊♦




    Nie jestem pewna, ale sadze, że po tak długiej przerwie nieco zmienił się mój styl pisania... W każdym razie mam nadzieję że dalej będzie się wam podobało. Postaram się również aby następny rozdział pojawił się jak najszybciej, gdyż pomysł już jest, brakuje tylko czasu.. ^.^


                                                                                                                                     Alex Alex



                                                                                                                       




czwartek, 9 lipca 2015

Jak tam? ^-^

      

                     Przepraszam za moja tak długą nieobecność... Mam nadzieję, że TERAZ naprawdę wróciłam. Co prawda mówiłam tak raz czy dwa już wcześniej, ale sadzę, że teraz to już ostateczna decyzja ponieważ strrrrrasznie mi brakowało pisania ^-^ Oczywiście nie zaprzestałam tego zupełnie ale pisanie na kartce to dla mnie nie wiem czemu, ale dużo mniejsza przyjemność.. W każdym razie ee no... wróciłam. Tych co się cieszą pozdrawiam i dziękuję wszystkim co w ogóle tu zaglądają... Nawet nie wiecie jak to wspiera na duchu d_b Serce bije mi mocniej za każdym razem gdy widzę nowy komentarz, po czym siadam i czytam go wstrzymując oddech.. Mówię poważnie ;P A no i jeszcze jedno.. wspomniałam o tym że próbowałam skrobać coś czasem na kartce i jeśli ktoś byłby zainteresowany, proszę napisać w komentarzu ^^ będę czuła się zaszczycona ;) 


Alex Avery